- Powiem ci, że mnie zaintrygowałeś tą historią. Też bym to chętnie sprawdziła... - obdarzyłam go przenikliwym spojrzeniem - lubię zagadki.
- tylko trzeba by było sprawdzić o której godzinie została zamordowana, będzie trzeba tego poszukać w biurze dyrektora.
- idziemy? - zapytałam niemal od razu - miał wrócić późno, na pewno jeszcze go nie ma. Albo już śpi.
Daniel zamyślił się głęboko, przy okazji schodząc z drabiny.
- no dobra, ale musimy zrobić to dyskretnie - ściszył głos dokładnie tak, jakby ściany mojego pokoju miały uszy.
Wyszliśmy z mojego pokoju zjeżdżając windą kilkanaście pięter w dół, gdzie mieściło się biuro dyrektora.
Chłopak energicznie zapukał w drzwi, nikt jednak nie odpowiedział. Bez wahania weszliśmy do środka i zabraliśmy się do przeszukiwania ogromnych szaf pełnych papierów.
- w jakich latach tu była? - zapytałam natrafiając na jakiś trop.
- koniec lat 70 poprzedniego wieku, bynajmniej tak mi opowiadano - odparł.
Gorączkowo przeszukiwaliśmy wszystkie szafy obawiając się szybszego powrotu dyrektora.
- stanę na warcie i w razie czego odwrócę jego uwagę - powiedziałam wychodząc na zewnątrz i dokładnie zamykając za sobą drzwi. Na szczęście na korytarzu nie było żadnej żywej duszy, a z zewnątrz nie dochodziły żadne odgłosy. Kolejne dziesięć minut czekałam w napięciu na jakąś informację od mojego towarzysza i koniec końców się doczekałam.
- mam! - ze środka biura dobiegł do mnie nieco przytłumiony głos Daniela.
Chwilę później chłopak wyszedł z pomieszczenia z niedużym plikiem nieco zniszczonych kartek.
- chodźmy - ruszyłam w stronę windy przy której wcisnęłam odpowiedni guzik. Nie musieliśmy długo czekać na jej przyjazd, ponieważ nikogo akurat w środku nie było.
Będąc już na górze poszliśmy do mojego pokoju, ponieważ okazało się, że mam podwójne zamki i nikt na pewno nie dostanie się do środka. Tam usiedliśmy na moim łóżku i zaczęliśmy przeglądać plik papierów jedna kartka za drugą.
- Mam datę śmierci - ledwo powstrzymałam się przed radosnym piskiem, a przecież była to poważna sprawa. Chłopak przysunął się bliżej ( bliżej blisko za blisko ) po czym zerknął na trzymaną przeze mnie kartkę.
- To dzisiaj... to znaczy jutro o drugiej w nocy - stwierdził ze zdziwieniem.
Wpatrywałam się w tą datę jak nawiedzona, że też akurat dzisiaj w datę mojego przyjazdu tutaj. Gdyby coś się stało moja magia niewiele by nam pomogła chyba, że zrobiłabym coś pod wpływem impulsu jak to robiłam do tej pory.
Daniel? Całą akcję bierzesz ty x3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz