- A więc, o pierwszej będę czekał pod twoim pokojem. - zaproponowałem. Alexis skinęła głową. - Pójdę to odnieść, do zobaczenia. - zgarnąłem teczkę i wyszedłem z jej pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Dzięki wampirzej szybkości szybko to załatwiłem i wróciłem do pokoju. Tam pierwsze co zrobiłem, to naładowałem baterie od dwóch latarek, jedna miała być awaryjna. Do pierwszej zostało sporo czasu, dlatego przejechałem się do Last Noira. Wyczyściłem go i zabrałem go na dwu godzinny teren. Kiedy wróciliśmy wyszczotkowałem go i wyprowadziłem na wybieg. Poprosiłem Willa - stajennego aby wprowadził go do boksu o dwudziestej, miał jeszcze dwie godziny na spokojne żucie trawy. Po tym wróciłem do akademii i poszedłem do siebie. Zdrzemnąłem się jeszcze godzinę a później szukałem informacji na temat tej dziewczyny, znalazłem kilka ciekawostek.
***
Dochodziła już północ, została godzina. Denerwowałem się ale i też cieszyłem jak głupi. Zawsze lubiłem tego typu przygody. Nigdy nie zapomnę, jak z Jasperem i Sonią weszliśmy do opuszczonych bunkrów w lesie i nie mogliśmy z nich wyjść przez dwa dni bo się zgubiliśmy. Miałem wtedy 16 lat. A przed tym również pakowałem się w ciekawe "problemy". Poszedłem wziąć zimny prysznic, aby jeszcze bardziej się przebudzić, wyszedłem, ubrałem się i ogarnąłem włosy.
***
Równo o pierwszej byłem pod pokojem Alexis, zapukałem do jej drzwi a już po chwili dziewczyna wyszła na korytarz. Nie oszukujmy się, na pewno wszyscy nie śpią jeszcze ale część na pewno. Poza tym, aż tak wielu osób nie ma w akademii.
- Gdzie jest ta winda? - spytała cicho.
- Pamiętasz co mówiłem? Jeśli się przyjrzysz, dostrzeżesz więcej niż pozostali. - powiedziałem i podałem jej latarkę. - Patrz... - podszedłem do ściany.
Położyłem na niej dłoń i zacząłem iść przed siebie, odliczając i co 3 uderzałem delikatnie palcami w ścianę. Musiałem pewnie teraz wyglądać jak debil, jednak trafiłem idealnie na to miejsce i szedłem w dobrym rytmie, dzięki czemu ściany się rozsunęły i pojawiły się drzwi od windy. - Zapraszam. - uśmiechnąłem się lekko wskazując dłonią wnętrze windy.
Alexis uśmiechnęła się lekko i weszła do środka. Wcisnąłem numer "-3", bo na -1 była spiżarnia. Było to kilkadziesiąt pięter w dół, więc trochę będziemy jechać.
- Czytałem trochę o niej. Popadła w depresję przez chłopaka, a dokładnie przez nieszczęśliwą miłość. Była biedna, chłopak, w którym się zakochała bogaty. Mimo że się kochali, jego rodzice nie zgodzili się na ich związek i wyjechali daleko. Załamała się. - powiedziałem i wyciągnąłem z plecaka plan piwnicy. - Jest naprawdę ogromna. - powiedziałem rozkładając mapę na ziemi, położyłem palec na czerwonym znaku "X", którym zaznaczyłem pomieszczenie, w którym prawdopodobnie ją zamordowano.
- Boisz się? - spytała.
- Jakbym się bał, nie szedłbym tam. - posłałem jej uśmiech. - Bardziej się denerwuje, ale jest to adrenalina, pozytywna. - wzruszyłem lekko ramionami. - A ty? Boisz się?
Alexis pokręciła jedynie przecząco głową. Nagle rozległo się "dzyyń" oznaczał on, że jesteśmy na miejscu. Drzwi się otworzyły a my za wiele nie zobaczyliśmy. Zwinąłem mapę i wyszliśmy. Podałem jej latarkę, wziąłem też dla siebie. Drzwi windy się zamknęły, a my pogrążyliśmy się w ciemności, dopóki nie włączyliśmy latarek. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem godzinę, mieliśmy dokładnie 35 minut żeby znaleźć dane pomieszczenie. Jako że mniej więcej zapamiętałem mapę, ruszyłem do przodu. Było tu strasznie wilgotno i chłodno, śmierdziało zdechlizną. No i mrocznie przede wszystkim. W rogach ścian duże pajęczyny i inne.
***
Nagle potknąłem się o coś, jednak nie przewróciłem. Przyświeciłem tam latarką i zobaczyłem kość, ludzką... zrobiłem duże oczy.
- Chyba jesteśmy blisko... - spojrzałem na nią.
Ponownie spojrzałem na telefon, jeszcze 15 minut. Ruszyliśmy dalej, bez zbędnego rozgadywania się na temat kości, która przy tym, co miało się niedługo stać była mało interesująca. Przyświeciłem na duże, metalowe i masywne drzwi. Było na nich napisane czerwoną farbą "Nie wchodzić" a może była to krew?
- Chyba jesteśmy na miejscu. - powiedziałem i spojrzałem na nią, jednak jej nie było. Zdziwiłem się mocno. - Alex? - rozglądnąłem się dookoła. - Jeśli to jakaś zabawa, bardzo słaba. - powiedziałem świecąc latarką w każdy możliwy kąt. - Nie śmieszy mnie to, wychodź!
Nadal zero odzewu, westchnąłem ciężko i spojrzałem na godzinę. Zostało 10 minut. Wywróciłem oczami i zacząłem jej szukać, mam nadzieję, że dążymy tam wejść. Wołałem ją cały czas, nagle latarka zaczęła mi przerywać.
- Nie teraz! - mruknąłem uderzając nią w dłoń. Nagle całkowicie zgasła a w tym samym momencie rozległ się przeraźliwy ryk.
Aż ja podskoczyłem a serce zaczęło mi niewyobrażalnie szybko bić. Wyciągnąłem szybko telefon, 2:00, przeklnąłem pod nosem i ruszyłem dalej, jako że nadal nie znalazłem Alex. Nagle zauważyłem jakieś światło, a po chwili plecy dziewczyny.
- Alex, gdzie ty łazisz? - zatrzymałem się.
Dziewczyna przyświeciła na mnie latarką, a ja zasłoniłem oczy dłonią bo poraziła mnie. Podbiegła do mnie i mocno do mnie przytuliła.
- Zgubiłam się. - powiedziała obejmując mnie za szyję.
- Martwiłem się o ciebie... - również ją przytuliłem. - Słyszałaś ten ryk? - spytałem po chwili
Nie zdążyła odpowiedzieć, ponownie ktoś pisnął i tym razem, towarzyszył jej głośny huk.
Alex?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz