Alexis przytaknęła i ruszyliśmy przed siebie. Jechaliśmy powoli, rozmawialiśmy głównie o głupotach, ale ani mi, ani jej to nie przeszkadzało. Kiedy nad jezioro, została nam dość długa prosta, zatrzymałem się a Alex spojrzała na mnie pytająco.
- Proponuje rewanż. Start tu meta nad jeziorem, czyli kawałek prosto. - zaproponowałem.
- Okej. - uśmiechnęła się i ustawiła obok mnie.
- Chętnie drugi raz wygram. - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie licz na to. - zaśmiała się.
Po chwili wystartowaliśmy. Na początku, to Alex prowadziła, później jednak ją wyprzedziliśmy. Nagle przed nami pojawiło się powalone drzewo. Noir parsknął radośnie widząc ją. Dawaj Daniel, dasz radę, to tylko nieduże drzewo, żadna przeszkoda. Biegliśmy dalej, mój wzrok skupiał się na przeszkodzie. W ostatniej chwili jednak spanikowałem, zatrzymałem gwałtownie konia, jednak było za późno. Zwolnił ale i przeskoczył, jednak ja nie będąc na to gotowy wyleciałem z siodła i runąłem na ziemię. Last spokojnie wylądował a ja usiadłem.
- Nic ci nie jest? - spytała znajdując się nagle obok mnie.
- Nie... - odparłem i spojrzałem na swoją zakrwawioną dłoń. Rana była spora i otwarta, jednak jak to wampir zregenerowała się.
Last podszedł do mnie i musnął mnie przepraszająco nosem.
- Wybacz stary. - podrapałem go lekko po policzku.
Serce waliło mi jak oszalałe, wypuściłem cicho powietrze z ust starając się je uspokoić. Po chwili Alex podała mi rękę, złapałem ją i wstałem, podziękowałem i otrzepałem z piachu. Dalej prowadziliśmy juz konie, po minucie byliśmy na plaży.
Alex?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz