Nie wspominałam już o tym wypadku, chociaż nie ukrywałam, że byłam ciekawa co tak naprawdę się stało. Zatrzymałam Another zaraz przy brzegu zeskakując z jej grzbietu. Usiadłam na jednej z kłód, wpatrując się w gładką taflę wody. Powietrze było niewzruszone, a do tego było duszno.
- będzie burza - stwierdziłam unosząc głowę.
- lepiej wracajmy - powiedział Daniel wskazując na zbliżające się ciemne chmury.
Zwinnie wślizgnęłam się na grzbiet klaczy, po czym razem z chłopakiem pokłusowaliśmy leśną ścieżką w stronę stadniny.
- będzie słabo, jeżeli nie zdążymy - powiedziałam z nutką rozbawienia w głosie. Co prawda uwielbiałam deszcz i nie rozpuściła bym się od niego, ale obawiałam się nieco o mój sprzęt.
*. *. *. *. *
Gdy tylko wsiedliśmy do samochodu lunęło jak z cebra. Krople deszczu z głośnym bębnieniem odbijały się od przedniej szyby, żadne z nas się nie odzywało.
- uwielbiam deszcz - powiedziałam opierając głowę o szybę - nigdy się przed nie chowałam - moje usta rozciągnęły się w uśmiechu.
- nigdy ale to nigdy? - chłopak spojrzał na mnie uważnie.
- jeżeli się kocha deszcz, to dlaczego miałoby się przed nim uciekać? - odwróciłam głowę spoglądając w jego czekoladowe oczy.
- można nabawić się choroby - zabawnie uniósł swoją prawą brew.
- to się trzeba hartować - puściłam do niego oczko.
Daniel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz