poniedziałek, 4 września 2017
Od Alexis CD Daniel
Po około godzinie wróciliśmy do akademii. Było już południe, więc udaliśmy się na stołówkę. Nałożyłam sobie sałatki i zajęłam miejsce pod oknem, zaraz obok chłopaka.
- tak sobie myślę jak to dobrze, że mamy pokoje obok - posłał w moją stronę tajemniczy uśmiech który natychmiast odwzajemniłam.
*. *. *.
Zbliżał się wieczór. Ostatnie promienie słońca padały na gmach akademii, przez co wydawał się jeszcze mroczniejszy.
Będąc jedynie w długiej, czarnej bluzie i zakolanówkach opuściłam swój pokój i udałam się pod drzwi mieszkania Daniela. Zapukałam dźwięcznie, a po chwili ten otworzył je przede mną.
Daniel?
piątek, 7 lipca 2017
Od Daniela c.d Alexis
- Noo, w tych butach jesteś prawie tak wysoka jak ja. - zaśmiałem się lekko, a ona uśmiechnęła się.
- To gdzie mnie porywasz? - spytała.
- Zobaczysz. - złożyłem na jej ustach krótki pocałunek i wyszliśmy z jej pokoju.
Zjechaliśmy windą na dół, miałem zamiar zabrać ją na szczyt góry. Wejście nie jest strome, bardzo łagodne a widoki z góry są cudne. Szliśmy przez las, trzymaliśmy się za ręce. Pogoda dziś dopisywała, było ciepło, ale nie upalnie. Nagle dziewczyna syknęła z bólu gwałtownie się zatrzymując. Odwróciłem się w jej stronę.
- Co się... - zacząłem, jednak widząc krew nie powiedziałem już nic więcej.
- Cholera... - mruknęła i spojrzała na swoją dłoń.
Później spojrzała na mnie i cofnęła się o krok, widząc, że się mnie najwidoczniej boi, to mnie jakby... zdeterminowało i pozwalało opanować "głód" Ściągnąłem z ramion plecak i wyciągnąłem z niego apteczkę, którą na szczęście zabrałem.
- Usiądź... - poprosiłem i sam kucnąłem. - Nie bój się mnie... - westchnąłem widząc jej wątpliwości.
Usiadła naprzeciw mnie, wyciągnąłem gaziki i wodę utlenioną. Pierw obmyłem ranę z krwi. Oczywiście ten zapach... strasznie mnie kusił, ale wiedziałem, że jeśli to zrobię znienawidzi mnie na pewno. Dlatego panowałem nad sobą. Rana nie była bardzo głęboka.
- Może piec. - ostrzegłem.
Polałem ranę wodą utlenioną i po chwili ponownie obmyłem ją gazikiem. Kolejny, świeży położyłem na niej i obwiązałem bandażem. Miałem brudne ręce od krwi, dlatego poszliśmy niedaleko do strumyczka, gdzie je sobie umyłem. Dałem radę.
Od Alexis Cd Daniel
- teraz ty - przerwał, odszedł od fortepianu i zajął miejsce na łóżku.
Otworzyłam futerał, w którym znajdowała się moja gitara. Należała do mnie odkąd skończyłam 14 lat, sama sobie na nią uzbierałam.
Szybko nastroiłam instrument, chwyciłam kostkę po czym zaczęłam grać pierwszą piosenkę.
* * * * *
Zbliżało się południe, więc zgodnie z zapowiedzią Daniel chciał mnie gdzieś "porwać". Zostawiłam swoje instrumenty u niego, a sama poszłam się przebrać i nieco ogarnąć.
Akurat gdy kończyłam rozczesywanie włosów do środka mojego pokoju wszedł Daniel.
Daniel?
czwartek, 6 lipca 2017
Od Daniela c.d Alexis
- Nie trzeba. - uśmiechnęła się.
Po chwili jej sprzęt, był już w moim pokoju. Zamknąłem drzwi na klucz i odsłoniłem fortepian.
- Dawno na nim nie grałem... - przyznałem przejeżdżając dłonią po instrumencie.
Wyjąłem również gitarę z pokrowca i położyłem ją przy ścianie. Psy ułożyły się w swoich legowiskach, aby nam nie przeszkadzać i zasnęły. Usiadłem na specjalnym krzesełku przy pianinie, Alexis usiadła tuż obok mnie.
- Słucham, maestro. - uśmiechnęła się.
Odwzajemniłem uśmiech i położyłem dłonie na klawiszach, musiałem sobie przypomnieć co nieco. W końcu coś zagrałem. Jednak tylko urywek pewnej piosenki.
- Wyszedłem z wprawy. - zaśmiałem się lekko.
- Skąd takie zainteresowanie muzyką? - spytała, obejmując moje ramię.
- Moja... mama zawsze chciała, żebym był sławnym muzykiem... cóż. - uśmiechnąłem się lekko. - A u ciebie?
Od Alexis CD Daniel
- robisz sobie wolne, źle się poczułeś - powiedziałam z kamiennym wyrazem twarzy - ja też nie pójdę.
Wydawało mi się, że chciał zaprotestować, jednak szybko zamknęłam go pocałunkiem. Nie mówił już nic więcej, jedynie lekko się uśmiechnął.
- to co dzisiaj robimy? - zapytałam z ciepłym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- hm... - zamyślił się głęboko - widziałem w twoim pokoju gitarę...
- ja w twoim też - przerwałam mu.
- i wiolonczelę...
- i ten zasłonięty przed światem fortepian również.
- no to pograjmy, a później porwę cię gdzieś - pocałował mnie w czubek nosa, na co ja zaśmiałam się głośno.
- to może ja przyniosę swoje dzieci do ciebie, bo z przemieszczeniem fortepianu może być ciężko - zaśmiałam się znikając za drzwiami swojego pokoju.
Daniel?
Od Daniela c.d Alexis
- Mi również. - odwzajemniłem gest.
- Mam dzisiaj zajęcia... ty też? - westchnęła.
Skinąłem głową i również westchnąłem.
- Nie musisz się nic obawiać. W naszej akademii, czarodziejki i czarodzieje są szlachtą. A my, wampiry i wilkołaki tylko pomiotkami.
Alex spojrzała na mnie, westchnąłem. Kiedy się wyleżeliśmy, poszliśmy razem wziąć prysznic, później ona poszła do siebie się przebrać. Ubrałem się, wyszczotkowałem zęby i ogarnąłem włosy, następnie pościeliłem łóżko, uchyliłem okno i wyszedłem z psiakami na spacer, kiedy wróciłem, Alexis wychodziła ze swojego pokoju, psy poszły się do niej przywitać, później zamknąłem je w pokoju. Schodziliśmy po schodach trzymając się za ręce.
- Jakie masz zajęcia? - spytała.
- Te, których nie lubię. - westchnąłem ciężko.
Od Alexis CD Daniel
*. *. *. *. *
Powoli uchyliłam powieki, przeciągając się lekko.
- dzień dobry - szepnął mi do ucha Daniel. Dopiero teraz przypomniałam sobie, co się wczoraj wydarzyło.
Tak, bardzo dużo się wydarzyło.
- a hej - uśmiechnęłam się lekko przecierając wciąż zaspane oczy. Weekend się skończył i oby dwoje musieliśmy iść na lekcje.
- jak się spało? - zapytał, odgarniając włosy z mojej twarzy i składając czuły pocałunek na linii mojej szczęki.
Daniel?
Od Daniela c.d Alexis
- Daniel... - zaczęła.
- Tak? - spojrzałem na nią. Trochę słabo byłoby, gdyby powiedziała teraz, że jednak nie chce.
- Bo... to mój pierwszy raz. - delikatnie się zarumieniła.
Uśmiechnąłem się lekko.
- W takim razie to dla mnie zaszczyt, że będę tym pierwszym. - mrugnąłem do niej. - Będę delikatny. - wyszeptałem jej w usta.
Alex?
Od Alexis CD Daniel
- jest już późno, nauczyciele nie sprawdzają czy jesteśmy w swoich pokojach? - zapytałam między jego pocałunkami.
- nigdy tutaj nie przychodzą, bo jest im za daleko. Poza tym nie mają obaw, wiedzą, że jestem grzecznym chłopcem... - wymruczał schodząc pocałunkami na moją szyję. Delikatnie muskał ustami moją skórę, by w końcu zostawić na niej lekką malinkę. Ledwo udało mi się stłumić krzyk, ale mimo wszytko z mojego gardła wydobył się głośny pomruk.
- nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mnie pociągasz - szepnął, a jego dłonie wylądowały na moich pośladkach. Zachichotałam lekko całując jego obojczyk.
- i co z tym zrobimy? - zapytałam wpatrując się w te jego obłędne czekoladowe oczy.
- chcesz ze mną być? - zapytał z nutką powagi w głosie.
Czy chcę z nim być? A co to w ogóle za pytanie?
- chcę tego najbardziej na świecie - chwyciłam delikatnie w zęby jego dolną wargę, po czym pociągnęłam ją lekko uśmiechając się przy tym szeroko.
Daniel przysunął mnie jeszcze bliżej siebie, po czym jego dłonie znalazły się pod moją bluzką. Uderzyła we mnie kolejna fala gorąca, gdy tylko moja bluzka znalazła się gdzieś w kącie pokoju. Chłopak odpiął zapięcie mojego stanika, składając na prawej piersi czuły pocałunek. Idąc w jego ślady jednym zwinnym ruchem pozbawiłam go koszulki, następnie przejechałam palcami zaraz nad zakończeniem jego spodni.
Daniel? x3
Od Daniela c.d Alexis
- Co się tak odstroiłaś? - uśmiechnąłem się lekko, wpuszczając ją do środka.
- A co, nie podoba ci się? - również się uśmiechnęła.
- Podoba. - odparłem. - Nawet bardzo. - zamknąłem drzwi. - Chcesz coś do picia? - spytałem, kiedy usiadła na łóżku.
- Woda może być. - uśmiechnęła się.
Odwzajemniłem gest i po chwili przyniosłem nam szklanki wody. Podałem jej naczynie i usiadłem obok. Kiedy wypiła większą jego zawartość odstawiła ją na szafkę nocną i przysunęła bliżej mnie. Uśmiechnąłem się i również odłożyłem szklankę. Jeszce nieco niepewnie objąłem ją w talii i lekko potarłem nos o jej policzek, na co uśmiechnęła się. Dałem jej buziaka w policzek, a ona odwróciła głowę i pocałowała mnie w usta, odwzajemniłem pocałunek.
- Kocham cię. - wyszeptałem jej do ucha.
Od Alexis CD Daniel
Daniel zbliżył się do mnie, delikatnie pogłaskał mój policzek swoją zdrową ręką. Czułam jak głęboko patrzał w moje oczy, a moje serce gwałtownie przyspieszyło. Przysunął się jeszcze odrobinę, po czym musnął swoimi wargami moje usta. Bez wahania odwzajemniła gest, a chłopak po chwili pogłębił pocałunek. Jego zdrową ręką przeniosła się na moją talię i powoli wędrowała niżej, na biodro.
Natychmiast to przerwałam i odsunęłam się z uśmiechem.
- trzeba to opatrzyć bo się wykrwawisz - czułam jak pieką mnie policzki. Było mi tak cholernie gorąco...
Podeszłam do szafki i drżącymi rękami wyciągnęłam z niej apteczkę. Wróciłam do chłopaka i mu ją podałam.
- a... Nie lepiej jechać z tym do lekarza? - zasugerowałam. Nawet nie przyszła mi na myśl pielęgniarka, która była totalną jędzą i nie wiem kto ją tutaj zatrudnił.
- dzięki... To może wpadniesz do mnie później? - zapytał niepewnie. Chyba obawiał się mojej reakcji, zupełnie niepotrzebnie. Sama bym go pocałowała prędzej czy później.
Daniel wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi. Przedtem oczywiście zlustrował mnie kilka razy wzrokiem.
Całkiem zapomniałam o tym, że moje gołe ciało zasłaniał jedynie krótki ręcznik.
Ech... Może ten pocałunek to był po prostu impuls? Na pewno. Przecież nie miałabym szans u takiego chłopaka.
Ale jeżeli mnie zaprosił, to postanowiłam zrobić na nim jeszcze większe wrażenie.
Najpierw dokładnie rozczesałam i ułożyłam włosy, które wyjątkowo ze mną współpracowały. Ubrałam swoją czarną, obcisłą, to odsłaniającą brzuch bluzkę na ramiączkach oraz czarne, obcisłe biodrówki. Na nogi wsunęłam moje ulubione czarne buty na słupku, przez co byłam nieco wyższa niż normalnie. Starannie pomalowałam rzęsy, zrobiłam kocią kreskę eyelinerem a usta podkreśliłam moją ulubioną pomadką. Prawie zapomniałabym o swoich perfumach, którymi popsikałam się zaraz przed wyjściem. Ostatni raz spojrzałam w lustro - było idealnie.
Daniel? <3
Od Daniela c.d Alexis
* * *
Obudziłem się po godzinie, patrząc na swoją rękę od razu się przebudziłem. Bandaż całkowicie przesiąkł krwią a rana krwawiła dalej. Jako że nie miałem już nic w apteczce, wyszedłem z pokoju idąc do Alexis. Do pielęgniarki nie miałem zamiaru iść, nienawidzę tej kobiety, jest strasznie denerwująca. Zapukałem do jej drzwi, trzymając rękę w powietrzu. Nikt nie odpowiadał, więc lekko uchyliłem drzwi i wszedłem do środka. Przez chwilę jej nie było, jednak nagle wyszła z łazienki owinięta jedynie krótkim ręcznikiem.
- Co ty tu robisz? - spytała zaskoczona moją obecnością.
Ja tylko się na nią patrzałem, mając lekko otwarte usta. Dzięki temu ręcznikowi było idealnie widać jej smukłą i zgrabną sylwetkę, a gdyby się odwróciła zapewne byłoby widać ten jej świetny tyłek.
- Co ci się stało? - tym pytaniem przywróciła mnie na ziemię.
Zamrugałem szybko i spojrzałem na swoją dłoń.
- Dyrektor poczęstował mnie srebrem... - mruknąłem. - Masz... - spojrzałem na nią i dyskretnie zilustrowałem ponownie wzrokiem. - Masz może apteczkę? - spytałem.
- Jest w tej szafce. - wskazała na wiszącą szafkę, drugą dłonią podtrzymując ręcznik aby jej nie spadł przypadkiem. Cóż... nie narzekałbym gdyby tak się stało. Dobra, ogarnij się.
- Dzięki... - powoli ruszyłem w stronę szafki i tym samym w jej kierunku.
Będąc obok niej zatrzymałem się na chwilę i spojrzałem jej w oczy, były piękniejsze niż zwykle. Kiedy również ona podniosła wzrok i spojrzała mi w oczy, zdrową dłoń położyłem na jej policzku i lekko go pogłaskałem. Pochyliłem się lekko i po chwili złączyłem nasze usta w pocałunku.
Od Alexis CD Daniel
Od Daniela c.d Alexis
- Nie wiem czy słyszeliście, ale na drodze, dziś została zamordowana młoda kobieta. Jest to sprawka wampira. - powiedział do mikrofonu. - Proszę aby wszystkie wampiry z akademii zgłosili się do mnie do gabinetu, przetrzepie was ostro i jeśli okaże się, że to któryś z was... - nie dokończył, tylko zabił nas wzrokiem. - Czarownice proszę, aby o zmroku zostawały w domu. - dodał już łagodniejszym tonem, uśmiechając się do nich ciepło. - Zapraszam do mnie. - powiedział i poszedł przed siebie.
- No to będzie nieźle. - westchnąłem i poszedłem za innymi wampirami i dyrektorem.
Poszliśmy do jego gabinetu, każdego brał po kolei do siebie. Byłem ostatni i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Każdy wychodzi stamtąd przerażony. W końcu przyszła i moja kolej, wszedłem do środka i usiadłem na krześle który mi wskazali.
- A więc, co robiłeś w czasie, gdy ją zamordowano? - spytał.
- Byłem w stajni. - odparłem.
- Ktoś może to potwierdzić? - skrzyżował ręce.
- Owszem. Jest kilka osób. - wzruszyłem ramionami.
Ten się wkurzył i wbił mi nóż w dłoń. Krzyknąłem lekko z bólu, robiąc duże oczy.
- Uważaj. - powiedział jedynie i wyszedł.
Przeklnąłem i powoli wyciągnąłem sobie nóż z dłoni, krzywiąc się z bólu. Nóż był ze srebra, a więc rana tak szybko się nie zagoi.
- Pieprznięty dziadek. - prychnąłem pod nosem i z zakrwawioną, trzęsącą się dłonią wyszedłem stamtąd.
Od Alexis CD Daniel
Od Daniela c.d. Alexis
- Dobry wieczór, coś się stało? - spytałem.
- Stało. - westchnął. - Młoda kobieta, nie miała więcej niż 25 lat. Dwa ślady kłów w szyi i inne rany cięte. Chciałbym prosić, abyście nie szwendali się o zmroku po lasach. - powiedział.
Spojrzałem na jego rękę, była w krwi. Prawdopodobnie w krwi ofiary. Odwróciłem szybko wzrok.
- Oczywiście. - odparłem.
- Korek zaraz się ruszy, spokojnej nocy. - powiedział i poszedł dalej, a ja zamknąłem szybę. Spojrzałem na Alex, która również spojrzała na mnie. - Chyba mamy nowego wampira w mieście... - westchnąłem.
Od Alexis CD Daniel
- będzie burza - stwierdziłam unosząc głowę.
- lepiej wracajmy - powiedział Daniel wskazując na zbliżające się ciemne chmury.
Zwinnie wślizgnęłam się na grzbiet klaczy, po czym razem z chłopakiem pokłusowaliśmy leśną ścieżką w stronę stadniny.
- będzie słabo, jeżeli nie zdążymy - powiedziałam z nutką rozbawienia w głosie. Co prawda uwielbiałam deszcz i nie rozpuściła bym się od niego, ale obawiałam się nieco o mój sprzęt.
*. *. *. *. *
Gdy tylko wsiedliśmy do samochodu lunęło jak z cebra. Krople deszczu z głośnym bębnieniem odbijały się od przedniej szyby, żadne z nas się nie odzywało.
- uwielbiam deszcz - powiedziałam opierając głowę o szybę - nigdy się przed nie chowałam - moje usta rozciągnęły się w uśmiechu.
- nigdy ale to nigdy? - chłopak spojrzał na mnie uważnie.
- jeżeli się kocha deszcz, to dlaczego miałoby się przed nim uciekać? - odwróciłam głowę spoglądając w jego czekoladowe oczy.
- można nabawić się choroby - zabawnie uniósł swoją prawą brew.
- to się trzeba hartować - puściłam do niego oczko.
Daniel?
Od Daniela c.d Alexis
Alexis przytaknęła i ruszyliśmy przed siebie. Jechaliśmy powoli, rozmawialiśmy głównie o głupotach, ale ani mi, ani jej to nie przeszkadzało. Kiedy nad jezioro, została nam dość długa prosta, zatrzymałem się a Alex spojrzała na mnie pytająco.
- Proponuje rewanż. Start tu meta nad jeziorem, czyli kawałek prosto. - zaproponowałem.
- Okej. - uśmiechnęła się i ustawiła obok mnie.
- Chętnie drugi raz wygram. - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie licz na to. - zaśmiała się.
Po chwili wystartowaliśmy. Na początku, to Alex prowadziła, później jednak ją wyprzedziliśmy. Nagle przed nami pojawiło się powalone drzewo. Noir parsknął radośnie widząc ją. Dawaj Daniel, dasz radę, to tylko nieduże drzewo, żadna przeszkoda. Biegliśmy dalej, mój wzrok skupiał się na przeszkodzie. W ostatniej chwili jednak spanikowałem, zatrzymałem gwałtownie konia, jednak było za późno. Zwolnił ale i przeskoczył, jednak ja nie będąc na to gotowy wyleciałem z siodła i runąłem na ziemię. Last spokojnie wylądował a ja usiadłem.
- Nic ci nie jest? - spytała znajdując się nagle obok mnie.
- Nie... - odparłem i spojrzałem na swoją zakrwawioną dłoń. Rana była spora i otwarta, jednak jak to wampir zregenerowała się.
Last podszedł do mnie i musnął mnie przepraszająco nosem.
- Wybacz stary. - podrapałem go lekko po policzku.
Serce waliło mi jak oszalałe, wypuściłem cicho powietrze z ust starając się je uspokoić. Po chwili Alex podała mi rękę, złapałem ją i wstałem, podziękowałem i otrzepałem z piachu. Dalej prowadziliśmy juz konie, po minucie byliśmy na plaży.
Alex?
środa, 5 lipca 2017
Od Alexis CD Daniel
- może być - odparłam uśmiechając się pod nosem. Zebrałam wodze łydkami zachęcając klacz do ruchu, a po krótkiej chwili dołączył do mnie Daniel.
Przyjrzałam się łąkami rozciągającymi się wokół, gdy tylko do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- co powiesz na wyścig? - zapytałam z chytrym uśmieszkiem.
- no dobra - spojrzał na mnie mrużąc oczy.
Wspólnie wybraliśmy start i ustawiliśmy się tam. Na sygnał Daniela popędziliśmy konie do szybkiego galopu. Trasa ciągnęła się przez pola, skręcała w las po czym wychodziła po drugiej stronie na kolejnych polach.
Moja klacz wesoło parskała, gdy wyprzedzała ogiera Daniela. Przed samą jednak metą role się odwróciły i to on wygrał.
- dawałam ci fory - zaczęłam się z nim drażnić.
- taa, na pewno - zaśmiał się.
- na torze z przeszkodami byśmy wygrały - pochyliłam się by poklepać Another po zlanej potem szyi.
- w to nie wątpię - gdy to powiedział zauważyłam, że spochmurniał. Czyżby miał ze skokami jakieś złe wspomnienia?
Postanowiłam zmienić temat.
- to którędy nad to jezioro? - zapytałam rozglądając się wokół.
- musimy wjechać w las i jechać przez jakiś czas prosto - odpowiedział wpatrując się w wysokie konary kołyszących się na wietrze drzew.
* * *
Gdy byliśmy już na miejscu niemal od razu zeskoczyłam z grzbietu Another. Owszem, uwielbiałam siedzieć na końskim grzbiecie, ale miło było poczuć od czasu do czasu grunt pod stopami. Widząc znajdujący się nieopodal potężny, przewrócony konar drzewa zdecydowałam się przywiązać do niego klacz. Z głębokiej kieszeni bluzy wyciągnęłam kantar, który zawsze miałam przy sobie na wszelki wypadek. Ściągnęłam ogłowie Another i zastąpiłam je jaskrawo zielonym przedmiotem, doczepiając do niego uwiąz i przywiązując zwierzę węzłem bezpiecznym do ów konaru. Poluźniłam również popręg tak, aby nie wywierał zbytniego nacisku a jednocześnie nie zsuwał się z grzbietu konia. Poklepałam klacz po szyi i ruszyłam w stronę tafli jeziora, zatrzymując się w miejscu stykania się wody z ziemią. Przygryzłam dolną wargę, głęboko się nad czymś zastanawiając.
Daniel?
Od Daniela c.d Alexis
- A to jest Last Noir. - przedstawiłem go.
- Gdzie jedziemy? - spytała.
- Nad jezioro? - zaproponowałem bez większych emocji łapiąc za wodzę i spojrzałem na nią.
Alex?
Od Alexis CD Daniel
Może to i lepiej...
- tak, chętnie - zmusiłam się do uśmiechu. Nie chciałam, żeby dowiedział się że dyrektor wszystko mi pokazał. A tym bardziej, że w taki sposób na to zareagowałam i dzisiaj wieczorem będę miała.na ten temat rozmowę. Nie chciałam jeszcze bardziej go dobijać.
Zakluczyłam swój pokój na klucz i ruszyłam z chłopakiem w stronę parkingu. Gdy zobaczyłam jego samochód opadła mi szczęka. Wiedzialam, że jest bogaty, nie sądziłam jednak, że aż do tego stopnia...
Obszedł samochód i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Posłałam w jego stronę ciepły uśmiech po czym usadowiłam się na jednym z tych niezwykle wygodnych siedzeń. Musiałam się jeszcze zastanowić, którego konia zabrać na przejażdżkę. Expresso był dość płochliwym koniem, a dzisiaj nie miałam nastroju do pokazowych upadków, do których miałam wrodzony talent. Zdecydowałam więc, że dosiądę Another.
Daniel?
Od Daniela c.d Alexis
- Hej, słyszałem, że masz konia w tej samej stajni co ja. Miałabyś może ochotę na przejażdżkę? - spytałem patrząc na nią pustymi oczami, które nie wróciły jeszcze do końca normalności.
Alex?
Od Alexis CD Daniel
Raz
Dwa
Po trzech sekundach światło zgasło, a puste krzesła zostały zmiażdżone o ścianę. Moje oczy przybrały fioletowy, błyszczący odcień, a ja poczułam się potężniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Wiedziałam, że mogłabym dosłownie wszystko tutaj zrównać z ziemią, jednak się powstrzymałam.
Dyrektor wyszarpnął słuchawkę z mojego ucha i potrząsnął mną wybudzając mnie , pewnego rodzaju transu. Moje tęczówki ponownie przybrały czarną, głęboką barwę.
- Alexis, chyba będziemy musieli porozmawiać. - oznajmił surowym tonem, a ja na tą chwilę miałam jego słowa głęboko gdzieś. Z moich oczu wypłynęło kilka dużych, przeźroczystych łez. Odwróciłam się na pięcie i czym prędzej ruszyłam w kierunku windy, nie mając ochoty oglądać tego wszystkiego.
Zatrzasnęłam się w swoim pokoju i nie raczyłam wychodzić z niego przez kolejne pięć godzin. Nie chciałam po tym wszystkim patrzeć mu w oczy, wiedząc, co musiał przeżywać... To mnie przerastało.
No właśnie. Mnie też czekały zajęcia, a nie miałam zielonego pojęcia jak miały one wyglądać. Może będzie podobnie jak z wampirami? Będą wystawiać na próbę moje uczucia przy okazji niszcząc mi psychikę?
Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
Daniel?
Od Daniela c.d Alexis
- Naleśniki z czekoladą, owocami i bitą śmietaną podano. - ukłoniłem się lekko.
Alex zaśmiała się cicho. Usiedliśmy do niewielkiego stolika i zaczęliśmy jeść. Nie śpieszyliśmy się, co jakiś czas o czymś rozmawialiśmy. Nagle coś mi się przypomniało.
- Co dzisiaj za dzień tygodnia? - spytałem.
- Piątek. - odparła po chwili namysłu.
- Trzeci w miesiącu? - skinęła głową a ja westchnąłem ciężko.
- Coś nie tak? - spytała lekko zdziwiona.
- Mam zajęcia, których... nie lubię. Ale nie ważne. - machnąłem lekko ręką.
Dokończyliśmy śniadanie, później Alex poszła do siebie a ja udałem się pod prysznic. Spędziłem tam trochę czasu, następnie ubrałem się i wyszedłem z psami na spacer. Po powrocie wymieniłem im wodę i wsypałem jedzenia, zabrały się za konsumowanie swojego śniadania.
- Na zajęcia panie Adrews. Raz dwa. Nie widziałem pana dość dawno na nich. - powiedział tym swoim tonem, który zawsze mnie denerwował.
Spiorunowałem go jedynie wzrokiem i nic nie mówiąc szedłem dalej. Dotarłem na parter, szedłem jeszcze trochę dłuugim i ciemnym korytarzem. Pchnąłem metalowe drzwi i wszedłem do środka. Był tam mężczyzna, który obsługiwał cały sprzęt i 4 innych wampirów. Mężczyzna miał lekko zdeformowaną twarz, przez pewien wypadek przez co wyglądał przerażająco i do tego ten jego wzrok i mordercze spojrzenie. W dodatku nigdy nic nie mówił. Pasowałby idealnie na psychopatycznego mordercę, gdyby kogoś w akademii zamordowano, podejrzewałbym właśnie jego. Wskazał swoją oślizgłą dłonią na krzesło, westchnąłem ciężko i usiadłem na nim. Podał mu słuchawkę, którą musiałem włożyć do ucha, na nadgarstek doczepił mi bransoletkę, która miała dwa zadania. Ogólnie na zajęciach chodziło o to, że mieliśmy panować nad swoim "głodem", bransoletka przekazywała impulsy do mózgu, dzięki czemu widziałeś zakrwawione postacie, które ocierały się o ciebie. Widziałeś ich mękę i czułeś ich krew. Intensywny i kuszący zapach krwi. Nie dość że nigdy nie przepadałam za swoją postacią to jeszcze mnie tym dobijają. A drugim obowiązkiem bransoletki jest rażenie nas prądem, kiedy połasimy się kogoś ugryźć. Po chwili znalazłem się dosłownie w rzeźni czy piekle. Dookoła mnie ludzie, ociekający krwią, bez głów, rąk, nóg... każdy wampir widział to samo, jednak miał swoją jedną, najważniejszą postać. W moim wypadku tą postacią była... moja mama. Chodziła dookoła mnie, powtarzając słabym i zachrypniętym wzrokiem "Synku, pomóż mi... synku... synku... tęsknię za tobą... synku" i tak w kółko a mnie zgniatało od środka. Nie tyle przez tą krew, przez to, że naprawdę mi jej brakowało a to pogarszało ten stan.
Dyrektor wprowadził Alex do pomieszczenia, wyjaśnił jej, co się tu odbywa i dał słuchawkę, aby mogła zobaczyć co właśnie widzimy. Siedziałem na krzesełku ze spuszczoną głową, opierając czoło o pięść.
Od Alexis CD Daniel
- no dobrze - uśmiechnęłam się lekko po czym z trudem odwróciłam wzrok. Mrrał. Miałam szczęście, że od wczoraj mieszkałam tak blisko Daniela. Takiego jak on zapewne nie widziały jeszcze mury akademii.
Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Spojrzałam w lustro i przeraziłam się własnego odbicia. Odstające na wszystkie strony włosy, blada twarz, zaspane, rozmarzone oczy... Krótko mówiąc na tą chwilę wyglądałam jak dziecko. Na szczęście w każdej łazience w tej akademii był komplet podstawowych przedmiotów do pielęgnacji zarówno dla dziewczyn jak i chłopaków. Chwyciłam damski żel pod prysznic po czym rozebrałam się i weszłam do kabiny. Letnia woda strumieniem spływała po moim ciele pozostawiając po sobie przyjemne, orzeźwiające uczucie. Gdy już się umyłam i dokładnie opłukałam z piany wyszłam spod prysznica i owinęłam się jednym z czystych ręczników które znalazłam w szafce. Ściągnęłam wcześniej zaciśniętą na włosach gumkę, a te falą spłynęły po moich plecach.
Spryskałam się jeszcze dezodorantem, po czym ponownie wskoczyłam w moją "piżamę".
Ponownie wchodząc do pokoju przywitał mnie przyjemny zapach kawy i czegoś, czego nie potrafiłam do końca opisać. Spojrzałam z zaciekawieniem na Daniela, który wciąż był bez koszulki i wyglądał przy tym tak strasznie seksownie.
Daniel? To jest tak drętwe, że aż mi wstyd xd
Od Daniela c.d Alexis
- Dobranoc. - szepnąłem po chwili, kiedy poczułem się senny.
- Dobranoc. - odparła i zdaje się, że momentalnie zasnęła.
Ja nigdy nie potrafiłem tak szybko zasnąć, choćbym nie wiem jak bardzo był zmęczony, zawsze potrzebowałem trochę czasu. Tym razem też dopiero po dziesięciu minutach zasnąłem.
- No hej. - uśmiechnąłem się lekko i odgarnąłem jej włosy z twarzy, chowając je za jej uchem.
- Hej. - odparła zaspana odwzajemniając gest.
Po chwili odsunęła się ode mnie siadając, zrobiłem to samo i wygramoliłem się z łóżka. Co prawda niechętnie, bo było miło i ciepło z nią tak leżeć, ale no cóż. Wyjrzałem za okno, w przeciwieństwie do wczorajszej pogody, dziś nie padało jednak nie było rewelacyjnie słonecznie czy ciepło, jednak na pewno lepiej niż wczoraj. Przeciągnąłem się lekko i spojrzałem na nią.
- Wyspałaś się? - uśmiechnąłem się i przeczesałem dłonią włosy.
- Owszem, a ty? - również się uśmiechnęła.
- Jak nigdy. - zaśmiałem się lekko.
- Mogę skorzystać z łazienki? - spytała wychodząc spod kołdry.
- Pewnie. - odparłem.
Dziewczyna wstała i ruszyła w stronę łazienki. Mój wzrok mimowolnie powędrował na jej tyłek, który swoją drogą był świetny. Zgrabny... mrr. I te krótkie spodenki, no takich widoków nie ma się na co dzień. Oby były jednak częściej...
- A ja może przyniosę nam coś na śniadanie? - zaproponowałem.
Alex odwróciła się w moją stronę i przyjrzała mi się.
Alexis?
Od Alexis CD Daniel
- cholera... - wyjąkał chłopak odruchowo delikatnie odciągając mnie do tyłu. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi, jeszcze nigdy się tak nie czułam.
Zza zasłony wysunęła się szaro-niebiesko-zielona ręka, a my doskonale wiedzieliśmy, że nie możemy dłużej tu zostać. Szybko opuściliśmy salę, a dzięki mocy chłopaka ponownie szczelnie ją zamknęliśmy. Krzyki i huki ucichły już w momencie, w którym otworzyliśmy wrota i już nie powróciły.
- kurwa, naprawdę się bałam - wyszeptałam drżącym głosem - wracajmy do góry.
- jestem za - odparł Daniel, po czym uruchomił latarkę w telefonie - stąd już mniej więcej pamiętam drogę.
Podążałam więc za nim aż do momentu, w którym byliśmy już bezpieczni w windzie.
Na samej górze rozeszliśmy się do swoich pokoi.
Wzięłam długi, gorący prysznic i z całej siły starałam się nie myśleć o tym co zaszło tak niedawno temu. Gdy już zakręciłam wodę owinęłam się ręcznikiem i przeszłam do swojego pokoju. Założyłam swoją najdłuższą koszulkę na ramiączkach i krótkie, wygodne dresowe spodenki. Zanurzyłam się pod kołdrą i usiłowałam usnąć, jednak słabo mi to wychodziło. Gdy tylko zamykałam oczy miałam przed sobą widok tej strasznej ręki, która chwytała mnie za gardło i dusiła. Koniec końców postanowiłam sprawdzić, czy Daniel zasnął. Wygramoliłam się z łóżka po czym niemal bezszelestnie wyszłam na korytarz. Nacisnęłam na klamkę zerkając do środka. W całym pokoju panowała ciemność tak intensywna, że nie widziałam nic.
- Daniel? - szepnęłam niezbyt oczekując odpowiedzi.
- Alex? Nie śpisz? - chłopak odpowiedział. A jednak nie spał... Ulżyło mi.
- nie mogę zasnąć - wymamrotałam wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
Usłyszałam jak Daniel wstał i ruszył w moim kierunku. Delikatnie złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego łóżka, na którym oby dwoje usiedliśmy.
- kto by pomyślał, że już pierwszego dnia przeżyję coś takiego - zaśmiałam się krótko. Wtedy na swojej talii poczułam dotyk chłopaka, który przyciągnął mnie do siebie.
- możesz spać u mnie - szepnął tak cicho, że ledwo go usłyszałam.
- nie będziesz miał nic przeciwko?
- sam nie mogłem spać, a we dwójkę zawsze raźniej - czułam, że właśnie w tym momencie kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.
Oparłam swoją głowę w zagłębieniu jego szyi i westchnęłam cicho, wciągając jedyny w swoim rodzaju zapach jego perfum. W końcu jednak poczułam, jak robię się coraz bardziej senna. Położyłam się i niepewnie owinęłam się kołdrą, przypominając sobie o moich nieco zbyt krótkich spodenkach. Chwilę później dołączył do mnie Daniel. Przysunął się do mnie blisko, przypadkiem ręką muskając górną część mojego uda, zaraz pod pośladkiem, jednak nie przeszkadzało mi to. Moje powieki stały się ciężkie, nie powstrzymywałam się już przed snem, nie widziałam już tej okropnej sali i ręki wyłaniającej się zza zasłony. Mimowolnie odwróciłam się przodem do chłopaka, kładąc swoją głowę w zagłębieniu jego szyi. Nie spodziewałam się tego, że odwzajemni mój gest, a ten tymczasem objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
Daniel?
Od Daniela c.d Alexis
Staliśmy tak dobre dwie godziny, momentalnie krzyki i wszystkie inne odgłosy ucichły, a nasze latarki zaczęły znów normalnie świecić. Podniosłem lekko głowę.
- Nie wierzę że to już koniec... - mruknąłem. - To na pewno był początek. - westchnąłem i spojrzałem na nią.
Również odsunęła głowę z mojej klatki piersiowej i spojrzała na mnie. Patrzałem chwilę w jej ciemne oczy, które mogłyby zlewać się z ciemnością panującą tu.
- Znajdźmy te pieprzone drzwi. - pogłaskałem ją lekko po policzku i odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho.
Sam właściwie nie wiem, dlaczego to zrobiłem, tak jakoś... Alexis skinęła głową i odsunęła ode mnie. Wyciągnąłem telefon.
- Trzecia. - powiedziałem i schowałem go z powrotem.
Chwyciłem jedną latarkę i złapałem ją za rękę, ruszyliśmy przed siebie. Minęła prawie godzina, w końcu znaleźliśmy się pod tymi drzwiami. Chyba, że to drugie takie same, ale nie wydaje mi się.
- Punkt kulminacyjny naszej wycieczki. - powiedziałem i chwyciłem za klamkę, zamknięte. - No tak, czego ja się spodziewałem... - westchnąłem.
Skupiłem się i dzięki wampirzej sile, udało mi się pokonać zamek i je otworzyć, trochę musiałem się jednak wysilić. Weszliśmy do środka i przymknęliśmy drzwi. Latarki znów zgasły.
- Serio... - mruknąłem.
Przejechałem dłonią po ścianie, aż nie znalazłem włącznika. O dziwo udało mi się włączyć światło, widok mnie przeraził. Na ścianach pełno krwi, na środku pomieszczenia metalowe łóżko, lampy takie, jak w salach operacyjnych. Na ziemi stare maski lekarskie i rękawiczki No i przede wszystkim PEŁNO KRWI. Co prawda już zaschnięta, ale...
- Czuję się jak w horrorze. - mruknąłem.
Alexis?
Od Alexis Cd Daniel
- Myślisz o tym samym co ja? - szepnęłam nie otwierając oczu. Słyszałam, jak serce chłopaka gwałtownie przyspieszyło.
- Wydaje mi się, że tak. Podano błędną godzinę. - odparł. Przytaknęłam mu.
Zaczęłam przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu mapy, jednak nie znalazłam jej.
- Cholera.
- Co jest?
- Zgubiłam mapę.
Daniel wypuścił mnie z objęć i zaczął gorączkowo przeszukiwać plecak, kieszenie swojej bluzy i spodni.
- Przecież tu była... - zdenerwował się. - Jeszcze przed chwilą...
Koniec jego wypowiedzi zagłuszyły kolejne huki i przeraźliwe jęki. Teraz naprawdę zaczynałam się bać.
- ..... - zaklął - musimy albo tam wejść, albo...
- Zostajemy - odparłam stanowczo - teraz już nie mamy odwrotu.
Robiąc kilka kroków w tył potknęłam się o coś i poleciałam wprost na ścianę, tym samym opuszczając bezpieczną smugę światła. Nie wiedziałam po co się odsunęłam, to było coś w rodzaju... odruchu?
Upadek zamortyzowały liczne pajęczyny, nie odczuwałam bólu w żadnej części mojego ciała więc raczej nic mi się nie stało.
- Alex? - usłyszałam zaniepokojony głos Daniela. Mojej uwadze nie umknął fakt, że smuga światła była dalej niż poprzednio.
- Tu jestem!
Chłopak musiał usłyszeć skąd dobiega mój głos, gdyż skierował smugę światła prosto na mnie.
- Nic ci nie jest?
- Nie, potknęłam się... - zamilkłam. Pod moimi nogami leżała stara szkatułka. - O to.
Przyciągnęłam nogi do siebie i chwyciłam ów przedmiot, przyglądając mu się dokładnie. Była ona cała obita czarną skórą, a srebrny zatrzask był w kształcie czaszki.
- otwieramy - oznajmił Daniel kucając naprzeciwko mnie.
Delikatnie przekręciłam srebrzystą czaszkę, po czym szkatułka sama otworzyła się. Z jej środka wydobyły się przerażające odgłosy, krzyki, błagania, uderzenia... czym prędzej zatrzasnęłam ją i odruchowo rzuciłam kilka metrów dalej.
- to było straszne - szepnęłam z kamiennym wyrazem twarzy.
Chłopak pomógł mi wstać, po czym ponownie rozpoczęliśmy poszukiwania danych drzwi. W tych ciemnościach Daniel wyglądał jeszcze przystojniej i pomyśleć, że jeszcze chwilę temu przytulałam się do niego.
Kolejny krzyk - już głośniejszy sprawił, że schowałam swoją głowę w klatce piersiowej chłopaka. Będę musiała jakoś powstrzymywać te odruchy, bo weźmie mnie za jakąś chorą psychicznie.
Daniel? ;3
Od Daniela c.d Alexis
- A więc, o pierwszej będę czekał pod twoim pokojem. - zaproponowałem. Alexis skinęła głową. - Pójdę to odnieść, do zobaczenia. - zgarnąłem teczkę i wyszedłem z jej pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Dzięki wampirzej szybkości szybko to załatwiłem i wróciłem do pokoju. Tam pierwsze co zrobiłem, to naładowałem baterie od dwóch latarek, jedna miała być awaryjna. Do pierwszej zostało sporo czasu, dlatego przejechałem się do Last Noira. Wyczyściłem go i zabrałem go na dwu godzinny teren. Kiedy wróciliśmy wyszczotkowałem go i wyprowadziłem na wybieg. Poprosiłem Willa - stajennego aby wprowadził go do boksu o dwudziestej, miał jeszcze dwie godziny na spokojne żucie trawy. Po tym wróciłem do akademii i poszedłem do siebie. Zdrzemnąłem się jeszcze godzinę a później szukałem informacji na temat tej dziewczyny, znalazłem kilka ciekawostek.
***
Dochodziła już północ, została godzina. Denerwowałem się ale i też cieszyłem jak głupi. Zawsze lubiłem tego typu przygody. Nigdy nie zapomnę, jak z Jasperem i Sonią weszliśmy do opuszczonych bunkrów w lesie i nie mogliśmy z nich wyjść przez dwa dni bo się zgubiliśmy. Miałem wtedy 16 lat. A przed tym również pakowałem się w ciekawe "problemy". Poszedłem wziąć zimny prysznic, aby jeszcze bardziej się przebudzić, wyszedłem, ubrałem się i ogarnąłem włosy.
***
Równo o pierwszej byłem pod pokojem Alexis, zapukałem do jej drzwi a już po chwili dziewczyna wyszła na korytarz. Nie oszukujmy się, na pewno wszyscy nie śpią jeszcze ale część na pewno. Poza tym, aż tak wielu osób nie ma w akademii.
- Gdzie jest ta winda? - spytała cicho.
- Pamiętasz co mówiłem? Jeśli się przyjrzysz, dostrzeżesz więcej niż pozostali. - powiedziałem i podałem jej latarkę. - Patrz... - podszedłem do ściany.
Położyłem na niej dłoń i zacząłem iść przed siebie, odliczając i co 3 uderzałem delikatnie palcami w ścianę. Musiałem pewnie teraz wyglądać jak debil, jednak trafiłem idealnie na to miejsce i szedłem w dobrym rytmie, dzięki czemu ściany się rozsunęły i pojawiły się drzwi od windy. - Zapraszam. - uśmiechnąłem się lekko wskazując dłonią wnętrze windy.
Alexis uśmiechnęła się lekko i weszła do środka. Wcisnąłem numer "-3", bo na -1 była spiżarnia. Było to kilkadziesiąt pięter w dół, więc trochę będziemy jechać.
- Czytałem trochę o niej. Popadła w depresję przez chłopaka, a dokładnie przez nieszczęśliwą miłość. Była biedna, chłopak, w którym się zakochała bogaty. Mimo że się kochali, jego rodzice nie zgodzili się na ich związek i wyjechali daleko. Załamała się. - powiedziałem i wyciągnąłem z plecaka plan piwnicy. - Jest naprawdę ogromna. - powiedziałem rozkładając mapę na ziemi, położyłem palec na czerwonym znaku "X", którym zaznaczyłem pomieszczenie, w którym prawdopodobnie ją zamordowano.
- Boisz się? - spytała.
- Jakbym się bał, nie szedłbym tam. - posłałem jej uśmiech. - Bardziej się denerwuje, ale jest to adrenalina, pozytywna. - wzruszyłem lekko ramionami. - A ty? Boisz się?
Alexis pokręciła jedynie przecząco głową. Nagle rozległo się "dzyyń" oznaczał on, że jesteśmy na miejscu. Drzwi się otworzyły a my za wiele nie zobaczyliśmy. Zwinąłem mapę i wyszliśmy. Podałem jej latarkę, wziąłem też dla siebie. Drzwi windy się zamknęły, a my pogrążyliśmy się w ciemności, dopóki nie włączyliśmy latarek. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem godzinę, mieliśmy dokładnie 35 minut żeby znaleźć dane pomieszczenie. Jako że mniej więcej zapamiętałem mapę, ruszyłem do przodu. Było tu strasznie wilgotno i chłodno, śmierdziało zdechlizną. No i mrocznie przede wszystkim. W rogach ścian duże pajęczyny i inne.
***
Nagle potknąłem się o coś, jednak nie przewróciłem. Przyświeciłem tam latarką i zobaczyłem kość, ludzką... zrobiłem duże oczy.
- Chyba jesteśmy blisko... - spojrzałem na nią.
Ponownie spojrzałem na telefon, jeszcze 15 minut. Ruszyliśmy dalej, bez zbędnego rozgadywania się na temat kości, która przy tym, co miało się niedługo stać była mało interesująca. Przyświeciłem na duże, metalowe i masywne drzwi. Było na nich napisane czerwoną farbą "Nie wchodzić" a może była to krew?
- Chyba jesteśmy na miejscu. - powiedziałem i spojrzałem na nią, jednak jej nie było. Zdziwiłem się mocno. - Alex? - rozglądnąłem się dookoła. - Jeśli to jakaś zabawa, bardzo słaba. - powiedziałem świecąc latarką w każdy możliwy kąt. - Nie śmieszy mnie to, wychodź!
Nadal zero odzewu, westchnąłem ciężko i spojrzałem na godzinę. Zostało 10 minut. Wywróciłem oczami i zacząłem jej szukać, mam nadzieję, że dążymy tam wejść. Wołałem ją cały czas, nagle latarka zaczęła mi przerywać.
- Nie teraz! - mruknąłem uderzając nią w dłoń. Nagle całkowicie zgasła a w tym samym momencie rozległ się przeraźliwy ryk.
Aż ja podskoczyłem a serce zaczęło mi niewyobrażalnie szybko bić. Wyciągnąłem szybko telefon, 2:00, przeklnąłem pod nosem i ruszyłem dalej, jako że nadal nie znalazłem Alex. Nagle zauważyłem jakieś światło, a po chwili plecy dziewczyny.
- Alex, gdzie ty łazisz? - zatrzymałem się.
Dziewczyna przyświeciła na mnie latarką, a ja zasłoniłem oczy dłonią bo poraziła mnie. Podbiegła do mnie i mocno do mnie przytuliła.
- Zgubiłam się. - powiedziała obejmując mnie za szyję.
- Martwiłem się o ciebie... - również ją przytuliłem. - Słyszałaś ten ryk? - spytałem po chwili
Nie zdążyła odpowiedzieć, ponownie ktoś pisnął i tym razem, towarzyszył jej głośny huk.
Alex?
Od Alexis Cd Daniel
- tylko trzeba by było sprawdzić o której godzinie została zamordowana, będzie trzeba tego poszukać w biurze dyrektora.
- idziemy? - zapytałam niemal od razu - miał wrócić późno, na pewno jeszcze go nie ma. Albo już śpi.
Daniel zamyślił się głęboko, przy okazji schodząc z drabiny.
- no dobra, ale musimy zrobić to dyskretnie - ściszył głos dokładnie tak, jakby ściany mojego pokoju miały uszy.
Wyszliśmy z mojego pokoju zjeżdżając windą kilkanaście pięter w dół, gdzie mieściło się biuro dyrektora.
Chłopak energicznie zapukał w drzwi, nikt jednak nie odpowiedział. Bez wahania weszliśmy do środka i zabraliśmy się do przeszukiwania ogromnych szaf pełnych papierów.
- w jakich latach tu była? - zapytałam natrafiając na jakiś trop.
- koniec lat 70 poprzedniego wieku, bynajmniej tak mi opowiadano - odparł.
Gorączkowo przeszukiwaliśmy wszystkie szafy obawiając się szybszego powrotu dyrektora.
- stanę na warcie i w razie czego odwrócę jego uwagę - powiedziałam wychodząc na zewnątrz i dokładnie zamykając za sobą drzwi. Na szczęście na korytarzu nie było żadnej żywej duszy, a z zewnątrz nie dochodziły żadne odgłosy. Kolejne dziesięć minut czekałam w napięciu na jakąś informację od mojego towarzysza i koniec końców się doczekałam.
- mam! - ze środka biura dobiegł do mnie nieco przytłumiony głos Daniela.
Chwilę później chłopak wyszedł z pomieszczenia z niedużym plikiem nieco zniszczonych kartek.
- chodźmy - ruszyłam w stronę windy przy której wcisnęłam odpowiedni guzik. Nie musieliśmy długo czekać na jej przyjazd, ponieważ nikogo akurat w środku nie było.
Będąc już na górze poszliśmy do mojego pokoju, ponieważ okazało się, że mam podwójne zamki i nikt na pewno nie dostanie się do środka. Tam usiedliśmy na moim łóżku i zaczęliśmy przeglądać plik papierów jedna kartka za drugą.
- Mam datę śmierci - ledwo powstrzymałam się przed radosnym piskiem, a przecież była to poważna sprawa. Chłopak przysunął się bliżej ( bliżej blisko za blisko ) po czym zerknął na trzymaną przeze mnie kartkę.
- To dzisiaj... to znaczy jutro o drugiej w nocy - stwierdził ze zdziwieniem.
Wpatrywałam się w tą datę jak nawiedzona, że też akurat dzisiaj w datę mojego przyjazdu tutaj. Gdyby coś się stało moja magia niewiele by nam pomogła chyba, że zrobiłabym coś pod wpływem impulsu jak to robiłam do tej pory.
Daniel? Całą akcję bierzesz ty x3
Od Daniela c.d Alexis
Alexis odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła lekko.
- Chcesz ją wyczarować? - uniosła jedną brew z lekkim rozbawieniem.
- Powiedzmy. - uśmiechnąłem się. - Daj mi tylko... kilka sekund. - mówiąc to, od razu użyłem wampirzej szybkości i zniknąłem jej z oczu, jakbym wyparował.
Tak jak powiedziałem, już kilka sekund później stałem przed drzwiami swojego pokoju z drabiną i lampą, która wcześniej należała do jej pokoju. Jak dobrze, że wiem gdzie są zapasowe klucze do każdego z pomieszczeń. Dziewczyna uśmiechnęła się, zamknęła drzwi od mojego pokoju i poszła przodem do swojego. Rozłożyłem drabinę i wszedłem na jej trzy pierwsze stopnie. Przykręciłem najpierw żarówkę.
- Podobno, wcześniej mieszkała tu wampirzyca, która nie potrafiła sobie poradzić z pragnieniem krwi. Nienawidziła światła, dlatego żeby jej bardziej nie drażnić wymontowali lampę. - powiedziałem.
Sam do końca nie wiem, czy to prawda, ale tak mi opowiadali. A ile w tym prawy... to już zupełnie inna sprawa.
- I co się z nią stało? - spytała siadając na łóżku.
- To jest jedna z legend tego miejsca. - przestałem na chwilę grzebać przy żarówce i spojrzałem na nią. - Są tu miejsca, których z pozoru nie widać. Jednak jak się przyjrzysz... zobaczysz o wiele więcej. Kto jednak ma na to czas. Jest tu piwnica. Schody do niej dawno wyburzyli, jednak prowadzi tam winda, którą ukryli, żeby wścibskie dzieciaki się tam nie kręciły. Otóż dziewczyna była niebezpieczna dla otoczenia, nikt sobie z nią nie radził, popadała w coraz bardziej skrajną depresję. Kiedy urządziła sobie rzeź w stołówce, postanowili się jej pozbyć. Środki nasenne i sprowadzili ją do piwnicy. Tam, zamordowali. I teraz jak to w legendach straszny kawałek, podobno, w dzień jej śmierci można usłyszeć krzyki będąc w piwnicy o godzinie jej morderstwa. - powiedziałem i uśmiechnąłem lekko. - Ale bez obaw, wszystko w pokoju wymienili. O lampie najwidoczniej zapomnieli. - dodałem. - Zawsze chciałem to sprawdzić, ale jeszcze nie ustaliłem kiedy dokładnie i o której... dlatego nie wiem jeszcze, ile w tym prawdy. Ale chciałbym to sprawdzić.
Alexis?
Od Alexis Cd Daniel
- nie ma za co.
Daniel chwycił moją walizkę po czym ruszyliśmy na samą górę akademii, gdzie według chłopaka znajdował się mój pokój.
- Będziemy sąsiadami - oznajmił, a na jego twarzy dostrzegłam przelotny uśmiech. Taak, miał fajny uśmiech.
W sumie to cały był fajny, ale ciii...
Daniel zatrzymał się pod czarnymi, smukłymi drzwiami z numerem 30 na samym końcu korytarza, na najwyższym piętrze gmachu.
Kto by pomyślał, że jeszcze pół godziny temu zastanawiałam się czy miałabym odwagę wejść tak wysoko.
Włożyłam jeden z kluczy do zamka i przekręciłam energicznie, następnie nacisnęłam na klamkę.
Nie powiem, zamurowało mnie.
Cały pokój był w odcieniach szarości. W najdalszym jego kącie znajdowało się duże łóżko, a nad nim wisiało pełno ramek na zdjęcia i świecące się delikatne niebieskie lampki. Na ścianie znajdowały się śliczne, duże łapacze snów. Naprzeciwko było ogromne okno z widokiem na całą okolicę, i tak naprawdę dopiero teraz mogłam dostrzec jak było tutaj wysoko.
Spojrzałam na sufit. Pozbawiony był jakiegokolwiek źródła światła, no nieźle. Ale stop. Sufit wyglądał jak nocne niebo, czarny i usiany milionami małych światełek.
Odjęło mi mowę.
- I jak ci się podoba? - z rozmyślań wyrwał mnie głos mojego towarzysza. No tak, zupełnie o nim zapomniałam.
- Nie myślałam, że będzie tutaj aż tak ślicznie - uśmiechnęłam się szeroko - dzięki, że pomogłeś mi z bagażem, nie musiałeś...
- drobiazg - zasalutował, puścił do mnie oczko i oparł się o framugę drzwi - będę już szedł, jakbyś miała jakieś pytania jestem w pokoju obok - zaśmiał się po czym opuścił pomieszczenie zamykając za sobą drzwi.
Ściągnęłam buty postanawiając przetestować moje nowe łóżko. Rozpędziłam się i wskoczyłam na nie, śmiejąc się z mojego dziecinnego zachowania. Przyciągnęłam do siebie misia leżącego obok i wtuliłam się w niego mocno. Właśnie tak zachowują się silne i niezależne czarownice.
Leżąc tak wyczerpana po podróży uświadomiłam sobie, że moje rzeczy nie do końca jeszcze wyschły, a mi samej przydałby się gorący prysznic. Nie zwlekając dłużej wyciągnęłam swoją kosmetyczkę i skierowałam się wprost do łazienki.
Para wodna uniosła się w całym pomieszczeniu gdy tylko otworzyłam kabinę prysznicową. Owinęłam się szarym ręcznikiem, wycisnęłam resztki wody z włosów po czym przystąpiłam do ich suszenia i rozczesywania. Gdy tylko skończyłam założyłam na siebie długą, czarną bluzę, czarne legginsy dokładnie przylegające do ciała oraz długie, grube czarno białe skarpetki które w domu zastąpiły mi buty. Jeszcze tylko lekko podkreśliłam rzęsy i nałożyłam na usta pomadkę ochronną. Gdy tylko wyszłam z łazienki dostrzegłam, że jest już całkowicie ciemno, a małe, niebieskie lampki nie dawały dostatecznie dużo światła bym doszła gdziekolwiek nie taranując czegoś po drodze.
Bez wahania wyszłam ze swojego pokoju na korytarz, pukając do drzwi swojego sąsiada i jedynej osoby, którą jak na razie poznałam.
- Proszę! - po chwili usłyszałam głos Daniela dobiegający ze środka. Nacisnęłam na klamkę wchodząc do środka. Już na samo przywitanie oślepiła mnie jasność żarówek mimo, że ściany pokoju były w ciemniejszym odcieniu szarości.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu Daniela, który jak się okazało leżał na łóżku i przeglądał coś w swoim laptopie.
- W czym mogę pomóc? - uśmiechnął się przyjacielsko, zamknął urządzenie i odłożył je na bok.
- Chciałam zapytać, czy masz latarkę do pożyczenia. Jedynym źródłem światła w moim pokoju są małe, niebieskie lampeczki i światło dobiegające z łazienki, co niestety może mi nie wystarczyć.
Daniel zaśmiał się krótko. Podniósł się z łóżka, otworzył jedną z szaf i rozpoczął poszukiwania.
- Powinienem coś mieć... - wymruczał.
Po niecałej minucie odnalazł średniej wielkości latarkę, która dawała jasne, mocne światło.
- Dziękuję, do zobaczenia - chwyciłam za urządzenie po czym ruszyłam w kierunku drzwi.
Daniel? ;3
Od Daniela c.d Alexis
- Szukasz czegoś? - spytałem kiedy byłem już przy ostatnich schodkach.
- Taak, dyrektora, czy coś... - odparła.
- Piętro wyżej, zaprowadzę cię. - zaproponowałem.
Ta skinęła głową, wziąłem jej walizkę i poszliśmy do góry, pod pokój dyrektora, który znajdywał się na pierwszym piętrze, na końcu korytarza. Odstawiłem walizkę dziewczyny i zapukałem do drzwi. Po chwili czekania nikt nam dalej nie odpowiadał. Uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka, nikogo tam nie było. Weszliśmy do pomieszczenia, podszedłem do biurka, była tam karteczka z napisem, że dyrektor pojechał w służbowej sprawie do miasta i wróci wieczorem.
- Pięknie. - mruknęła.
- Spokojnie, poradzimy sobie bez niego. - stwierdziłem.
Podszedłem do doniczki, umieszczonej nadzwyczaj wysoko. Nawet ja, musiałem stanąć na parapecie, aby tam dosięgnąć. Pod nią, były zapasowe kluczyki do biurka. Zabrałem je i usiadłem na wygodnym, skórzanym krześle za biurkiem i otworzyłem za pomocą kluczyków szufladkę.
- Jak się nazywasz? - spytałem.
- Alexis Ferrars. - odparła, przeczesując mokre włosy dłonią.
Wyszukałem jej nazwiska wśród uczniów, była na samym dnie, wyciągnąłem jej teczkę.
- Przydzielili ci pokój... 30. - schowałem teczkę, zamknąłem szufladę i podszedłem do wieszaka, na którym były klucze zapasowe i te ogólne do drzwi każdego pokoju. - Proszę bardzo. - uśmiechnąłem się lekko i podałem jej klucze do jej pokoju.
Alexis?
Od Alexis Cd Daniel
Ten cholerny głos rozbrzmiewający w głośnikach zakłócił moją drzemkę. No... nie wiem, czy można drzemką nazwać prawie dziesięć godzin snu, ale już mniejsza o to. Zabluźniłam cicho pod nosem i posłusznie przypięłam się pasami bezpieczeństwa. Mój wzrok powędrował za okno i pierwszym co przykuło moją uwagę był fakt, że wszędzie było niezwykle pochmurno. Nie to samo co w ciepłym, pełnym życia Chicago. Najchętniej zaraz po opuszczeniu samolotu wykupiłabym bilet powrotny, nie zważając już nawet na te kolejne dwanaście godzin udręki.
Samolot po kołowaniu gładko wylądował na pasie startowym, a gdy tylko się zatrzymał pasażerowie zaczęli klaskać. Woda z sokiem wiśniowym po drugiej stronie samolotu zgniotła się mocno, rozchlapując napój na kobietę o bardzo gburowatym wyrazie twarzy. Mimowolnie zaśmiałam się głośno, a ona spojrzała na mnie jak na jakąś nawiedzoną.
No tak, mam specyficzny śmiech.
Opuściłam samolot i odebrałam swoje bagaże, teraz wystarczyło tylko zamówić taksówkę pod wskazany adres. Wyciągnęłam więc telefon i niezwłocznie wybrałam odpowiedni numer.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
- Chciałabym zamówić taksówkę na... - odwróciłam się, by odczytać nazwę lotniska - lotnisko Keane.
- Oczywiście, taksówka będzie na miejscu za około dziesięć minut. Przyjemnej podróży!
Rozłączyłam się bez zbędnego owijania w bawełnę. Co do lotniska... dość specyficzna nazwa.
Nagle na mój nos skapnęła kropla wody. Uniosłam głowę i spojrzałam w niebo, i dokładnie w tej samej chwili poczułam się tak, jakby wylała się na mnie tona wody. I wciąż jej przybywało. Na ulicach nie było już nikogo, tylko ja stałam jak kamienny posąg niczego się nie spodziewając.
Popędziłam w stronę najbliższego przystanku autobusowego i dokładnie schowałam się pod zadaszeniem. Ech, co za pechowy dzień.
A taksówka pojawiła się pół godziny później.
* * * * * * *
Przekroczyłam bramę, za którą znajdował się potężny gmach akademii. Smukłe wieże wznosiły się wysoko ku górze, a ja zastanawiałam się, czy ktokolwiek miałby odwagę tam wejść. Na samym środku znajdował się a la staw, a dojście do pałacu akademii umożliwiały umieszczone z dwóch stron potężne mosty. Dokładnie tak, jakbym znalazła się na planie jakiegoś horroru.
Moje życie wywróciło się do góry nogami, gdy tylko odkryłam swoją moc. Na początku była słaba i udawało mi się nad nią panować, z wiekiem było jednak coraz gorzej. W końcu postanowiłam przyznać się rodzicom, a ci niezwłocznie wysłali mnie tutaj. Na drugi koniec świata.
Pociągnęłam za potężne wrota, a te uchyliły się z głośnym skrzypieniem. Żadnych odgłosów oprócz kropel wody ściekających z moich włosów i rozchlapujących się o gładką, ciemną posadzkę. Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu biura lub czegoś w tym rodzaju, jednak jedyną żywą duszą jaką dostrzegłam był akurat schodzący po schodach na dół chłopak.
Daniel?
Alexis Ferrars
Pokój: 30
zdarza jej się upić
cierpi na lekką klaustrofobię
gdy jest śpiąca zachowuje się tak, jakby coś przyćpała. Dosłownie.
Daniel Andrews
Pokój: Nr 29
Motto: Nie myśl tylko o pieniądzach, bo gdy zachłyśniesz się nimi, możesz stracić najbliższych...
Aparycja: Z wyglądu marzenie każdej dziewczyny. Bo powiedz, która by nie chciała ciemnowłosego, przystojnego chłopaka o czekoladowych oczach i pokaźnych mięśniach? Daniel należy do osób wysokich. Ma bowiem dobre sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu. Sporo podrósł. Wargi kryjące zawadiacki uśmiech, skrywający jakąś tajemnicę. Do tego dochodzi fakt, iż jego cała budowa ciała jest szczupła, jednak niezwykle umięśniona, a cały Daniel zdaje się być twardy, niczym twór zwany skałą. Dumny posiadacz gęstych, ciemnokasztanowych włosów, które zawsze są zaczesane pionowo. Brązowe, niemalże czarne jak smoła tęczówki są chyba najbardziej nietuzinkową partią ciała Daniela, która może zaintrygować. Przypominają czekoladę. A gdy targają chłopakiem silniejsze emocje – czarne jak mrok i bezgwiezdna noc. Oczyska te są okalane przez firanę czarnych, długich rzęs, którymi wzbudza zazdrość jak i zauroczenie wielu dziewczyn. Pełne, bladoróżowe wargi, delikatnie zadarty nos, czy też subtelnie wysunięty podbródek. Do tego blada, alabastrowa cera, dzięki której widać wyraźnie zaczerwienione oczy. Z resztą, jak przyszło na rodowitego potomka Andrews'ów.
Charakter: Ma bardzo silny charakter. Może dlatego, że wiele przeszedł, a może po prostu taki się urodził. Ale ciężko go zranić i słownie, i fizycznie, gdyż jest dosyć odporny na ból. Daniel jest zmienny. Potrafi być przyjazny i uroczy, a za chwilę wredny i cyniczny. Gdy ktoś mu, lub komuś bliskiemu porządnie się narazi, nie spocznie dopóki się nie zemści. W codziennym życiu jest raczej leniwy, jednak jeśli na czymś mu bardzo zależy potrafi pracować aż do utraty tchu. Jest także wybuchowy, dokładnie tak samo jak jego ojciec. Kiedy zaczynają się kłócić, lepiej jak najszybciej usunąć im się z drogi. Zdarza mu się manipulować ludźmi dla własnych potrzeb. Oczywiście broni się stwierdzeniem, że robi to nieświadomie, ale wiadomo, że chętnie korzysta ze swojego uroku i osiąga swój cel. Jest to jeden z wielu powodów, dla których ciągle spiera się z ojcem. Na każdym kroku, stara się sprzeciwić ojcu, który lubi rozkazywać, i robić po swojemu. Jest to jedna z jego ulubionych rozrywek. Jednak w stosunku do swoich znajomych jest dosyć przyjazny. Chętnie im pomaga gdy go potrzebują. Kiedy ktoś zrani bliską mu osobę, musi się liczyć, że będzie miał go w postaci wroga. Potrafi też łatwo odnaleźć się w różnych środowiskach. Może dlatego, że ma on szeroki zakres zainteresowań i z każdym znajdzie chociaż by jeden wspólny temat do rozmów. Kiedyś nie potrafił się związać z nikim na stałe. Lubił się bawić i czerpać przyjemność z jednorazowych wyskoków. Takiego pokazywał się kiedyś. Tak naprawdę chłopak boi się zranienia i odrzucenia, dlatego ochrania się, jak to sam nazywa, ,,kamienną otoczką na sercu”. Życie nauczyło go realizmu i niezależności. Przez lata kolejno uczył się szczerości, pewności siebie, czułości oraz sztuki tłumienia w sobie niechcianych uczuć. Dość przydatne, lecz przypłaca się za to bólem który nie odpuszcza przez tydzień czy dwa tylko narasta w miarę upływu czasu. Jest człowiekiem po przejściach, lecz swój żal i niechęć do wydarzeń z przeszłości potrafi ukryć jak nikt inny. Samotnik, zostawiający za sobą ślad po śladzie jakąś tajemnicę. Żyje dla siebie. Sam ze sobą. Pan Andrews ma to coś w sobie, że ludzie do niego lgną. Nieodzowny urok, zawadiackie spojrzenie i przewrotny uśmieszek. Zamiłowanie do żartowania. Ciężko się na niego naprawdę gniewać. Jest typem człowieka, który nie kłamie… tylko mówi niecałą prawdę. Jak to się ładnie mówi „Są trzy prawdy: Prawda, Półprawda i Gówno Prawda. Daniel trzyma się półprawd, bo wtedy potrafi okryć się aurą tajemniczości i zwykle słuchacz staje się dociekliwy, żeby sprawdzić całą prawdę.
Partner: Szuka jedynie stałego związku, swojej księżniczki, która będzie dla niego wszystkim. Związki na jedną noc go nie interesują.
Rodzina: Ojciec chłopaka jest hodowcą koni i prowadzi salon samochodów sportowych, jego mama zmarła gdy miał 8 lat. Wychowywał się z dwójką braci i siostrą.
Zainteresowania: Ciężko byłoby wypisać wszystkie zainteresowania Daniela, jest ich dość sporo. Przedstawię tylko tą część, która bierze udział w jego życiu. Od zawsze pasjonował się rysunkiem, grafiką komputerową. Uwielbia projektować plakaty, szkicować a później chować to głęboko w szafie aby nikt nie znalazł. Nieliczne swoje działa, które nadzwyczaj mu się spodobały ma powieszone na ścianach swojej sypialni. Motoryzacja, sporty - praktycznie każdy. Dużo ćwiczy dzięki czemu ma nienaganną sylwetkę. Muzyka interesowała go od dziecka, potrafi grać na gitarze i pianinie - podobnie jak wojsko. Interesuje się czasami wojen, zna wiele ciekawych, czarnych ciekawostek na te tematy. W dodatku pasjonuje się robotyką i zwierzętami a zwłaszcza końmi. Dorastał wśród nich, jeździ od zawsze.
Inne: 1, 2, 3, 4, 5
- Nie przyznaje się że dobrze gotuje. Czasem komuś wspomni, ale raczej się tym nie chwali. Jest w posiadaniu tajnego przepisu na tiramisu. Co nie znaczy, że nie potrafi ugotować rzeczy bardziej codziennych i tradycyjnych jak steki czy upiec szarlotkę.
- Jego ojciec hoduje konie, maja ogromną stajnię i równie dużą ilość pieniędzy, a w dodatku prowadzi salon samochodów sportowych.
- Daniel i jego rodzeństwo zawsze żyło na wysokim poziomie.
- Podczas olimpiady w skokach miał poważny wypadek, miał uraz mózgu, złamaną rękę, teraz ma traumę przed skokami.
Pojazd: Lamborghini Aventador, MV Agusta f4
Zwierzę: Max i Theo
Kovu
Kontakt: Dethrow